poniedziałek, 31 sierpnia 2015

Rozdział 24

Smutek to uczucie, jak gdyby się tonęło, jak gdyby grzebano cię w ziemi. Każdy oddech dusi. Nie ma niczego, czego można by się przytrzymać, niczego w co można by się wbić pazurami. Nie ma wyjścia, trzeba odpuścić.
German do końca dnia ze mną siedział i próbował pocieszyć, ale ja nie odzywałam się. Nie byłam w stanie mówić, a jedyną myślą, która mnie męczyła, to tylko myśl o tej bezbronnej fasolce. Inżynier jednak pokazał swoją miłość do mnie, bo mimo, że w ogóle nic nie mówiłam on siedział ze mną cały dzień i trzymał mnie za ręke, dopóki do sali nie wkroczyła pielęgniarka i wyprosiła bruneta.
- Ma pani szczęście, że ma takiego mężczyznę- Uśmiechnęła się do mnie otwierając w pomieszczeniu okno.- Widać, że jest pani jego światem- Dodała, kiedy dłuższá chwile się nie odpowiadałam.
- Tak, jest kochany- Wydusiłam cicho, kiedy kobieta chciała wyjść.
- Widziałam jak pani dzisiaj róże zostawił- Odparła, a ja lekko się uśmiechnęłam- I proszę się nie załamywać. Będzie dobrze, a teraz dobranoc. Musi pani odpocząć- Posłała mi szeroki uśmiech i wyszła.
Długi czas leżałam w łóżku i wgapiałam się w sufit, który był widocznie bardziej interesujący od snu. Myślałam nad słowami pielęgniarki i o wspierającym mnie w trudnych sprawach Germanie. Przecież to było również jego dziecko i on też cierpiał przez tą wiadomość.
Zasnęłam z postanowieniem, że również będę dla niego wsparciem.
Obudziła mnie pielęgniarka, by zrobić mi zastrzyk i pobrać krew. Kiedy kobieta wbijała mi igły zamykałam mocno oczy i starałam się myśleć o czymś przyjemnym. Kiedy było już po wszystkim poroznawiałyśmy chwilę, a pogaduchy przerwał nam German wchodzący do sali z bukietem białych róż.
- Dzień dobry kochanie- Szepnął i pocałował mnie w skroń i położył kwiaty na stoliku.
- Ide do innych pacjentów- Odezwała się lekarka i wyszła.
- Jak się dziś czujesz mała?- Zapytał. Widać, że brakuje mu, tak samo jak mi naszej bliskości. Pragnęliśmy się wzajemnie przytulić i pocałować.
- Fizycznie w miare. Psychicznie gorzej- Odparłam i zacisnęłam palce na jego dłoni. Mimo, że byłam słaba starałam się dać mu oparcie, a nie być przygnębionym ciężarem.- A ty?
- Jakoś żyję- Uśmiechnął się do mnie słabo. German cały dzień siedział obok mnie i rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Szczerze mówiąc rozmowa z nim poprawiła mi trochę humor do tego stopnia, że kilka razy zdołał mnie rozbawić. Kiedy zaczął zbliżać swoją twarz do mojej do sali wbiegł/a

Z góry przepraszam, że taki krótki, ale jestem MEGA zmęczona dzisiejszym dniem i stresuje się rozpoczęciem roku :/
Liczę na ok. 4 komentarze i do następnego
Jak myślicie kto odwiedzi Angie?

Info

Rozdział dodam wieczorkiem,a od jutra będą dodawane raz w tygodniu, ale postaram się, żeby były dłuższe. Gimnazjum to nie bajka, więc będę musiała się skupić na nauce, a oprócz niej mam zajęcia teatralne, tańce i gre na gitarze.
Jednak wena mi dopisuje i rozdziały w głowie ułożone mam :D
A teraz lece ostatni raz w tym roku na plażę!


czwartek, 27 sierpnia 2015

Rozdział 24

Obudziłam się sama w sali szpitalnej. Leżałam podłączona do jakiś użądzej i wracałam myślami do tego co się stało. Z moich oczu znowu spłynęły łzy, które wchłonęły się w dekold mojej koszuli. Moją uwage zwróciła czerwona róża i karteczka zgięta na pół z moim imieniem na przedzie. Wzięłam ją do dłoni i rozłożyłam.

Kochana Angeles
Wybacz, że nie ma mnie teraz z Tobą, ale miałem ważną sprawę związaną z Violettą, której nie mogłem opuścić. Lekarz nie chciał mi powiedzieć co z Tobą, dlatego mam nadzieje, że jak do Ciebie przyjadę za kilka godzin powiesz mi co to było. Martwie się.

Kocham Cię.
German.

Gwałtownie nabrałam powietsza, kiedy przeczytałam list od Germana. A więc on nie dowiedział się, że jestem w ciąży, ale mimo wszystko powinnam mu to jak najszybciej wyznać. Do sali wkroczył blondwłosy lekarz z zarostem na twarzy.
- Witam- Przywitał się- mam pani wyniki- Oznajmił krótko przeglądając śnieżnobiałą kartkę. - Pani dziecko... Ono nie przeżyło- Wydusił patrząc na mnie ze współczuciem.
- dziękuje-Czułam, ptałam i ponownie dałam upust słonej wodzie wylewającej się z oczu. - Ile będe musiała tu zostać- Zapytałam mętnie.
- Jeszcze dwa dni- Odpowiedział- Pewnie chce pani zostać sama. - Wyszedł z sali zamykając za sobą drzwi. Czułam się okropnie. Zadaniem kobiety w ciąży jest chronić swpje dziecko jak najlepniej potrafi, a ja zachowałam się jak ostatnia egoistka. Przez moją złość i humory straciłam tą maleńką istotkę, która mogłaby żyć. Którą kochałabym całym sercem, czuwałabym jak dorasta, wspierałabym... A w rzeczywistości zabiłam ją. Już zdałam sobie sprawę, że jestem najgorszym materiałem na matkę. Przez następny czas nie odzywałam się słowem i cały czas płakałam. Ignorowałam także fakt, że byłam głodna jak wilk, dlatego pielęgniarki zmuszone były podłączyć mi kroplówki. Miałam depesję- to było pewne.
Dwie godziny później do sali wparował German i Violetta. Siostrzenica od razu kiedy zobaczyła mnie w takim stanie podbiegła po mnie i uwięziła w swoim uścisku.
- Ciociu co się stało?- Zapytała zatroskana, a fakt, że nazwała mnie "ciocią" jeszcze nardziej mnie rozczulił i ponownie wybuchłam płaczem. Nie chiałam, żeby nastolatka widziała mnie w takim stanie, ale nie dałam rady przestać.
-Violetta zostaw nas samych- Zażądał brunet, a dziewczyna mimo sprzeciwów w końcu zostawiła nas samych.
- Dlaczego płaczesz? Jesteś chora?- Zapytał gładząc mnie po wierzchu dłoni, powodując tym dreszcze. Zaprzeczyłam kręcąc głową na boki i nie przestając płakać. Chciałam coś z siebie wydusić, ale czułam w gardle ogromną gulę, która nie pozwalała mi nic powiedzieć.
- Czy ciąża to choroba?- Zapytałam słabym głosem walcząc ze swoim gardłem.
- Jesteś w ciąży!?- Uśmiechnął się szeroko, a ja ze smutkiem spojrzałam w jego czekoladowe oczy.
- Byłam- Wypowiedziałam te słowa z bólem i poczuciem winy. Nie mogłam myśleć, że zabiłam tylko swoje dziecko, bo ono było także Germana, który jest, był i będzie dobrym ojcem.- Poroniłam- Poczułam ramiona oplatające mnie z miłością i wsparciem.- Zabiłam nasze dziecko- Wyszeptałam
- To nie twoja wina- Pocieszał mnie, ale ja i tak wiedziałam swoje.
- A właśnie że moja!- Krzyknęłam przez łzy jak najgłośniej potrafiłam.- Nie nadaje się na matke, Germanie. Nie potrafie zadbać o siebie, a co dopiero o dziecko- Zwierzyłam mu się szlochając w jego ramię.- Może to ja powinnam urzmeć zamiast Mari? Wedy nikogo bym tak cholernie nie raniła. Nie zabrałabym mojej siostrze męża i córki, nie robiłabym problemów.
- Zabraniam ci tak mówić- Odparł twardo.- Bez ciebie nie byłbym takim człowiekiem jakim jestem teraz. Z tobą jestem szczęśliwszy niż z Marią. I gdyby wróciła nie wiem, którą z was bym wybrał- Dodał składając pocałunki na mojej skroni.
- Nie mów tak- Zachlipałam- Gdyby ona wróciła, ja usunełabym się w kąt.
- Przestań płakać- Poprosił.
- Nie mogę. Zabiłam dziecko.

No moi drodzy, dodaje kolejny rozdział i naprawdę licze na co najmiej trzy komentarze :/
Angie w depresji... Co będzie dalej?
Jeżeli macie pomysły piszcie

środa, 26 sierpnia 2015

Rozdział 23

- Nie sądzisz, że powinniśmy zacząć mieszkać razem w pokoju- Zapytał znienacka kładąc mnie na łóżku.
- No nie wiem- Odpowiedziałam niepewnie. Moje zdanie w kwesti dzielenia z Germanem łóżka było podzielne. Bardzo podobała mi się wizja budzenia się obok niego, ale nie wątpiłam w to, że mężczyzna nie da mi spać.
- Przestań przecież już ze sobą przespaliśmy, więc w czym problem? - Dalej zachęcał.
- Dla ciebie wszystko jest takie proste- Podsumował i przewróciłam oczami. Przecież nie jesteśmy nawet zaręczeni, a mamy razem spać? Może i jestem dziwna, ale wtedy pomysł Germana wydawał mi się dziwny.
- A dla ciebie takie skomplikowane- Nie odpuszczał i dalej naciskał.
- Ygh...- Warknęłam niezadowolona.- Muszę to przemyśleć- Warknęłam i opuściłam pokój niedbale zatrzaskując za sobą drzwi. Nie wiem czy byłam taka zła zw względu na to, że byłam w ciąży i buzowały we mnie hormony, czy dlatego, że German chce takich dużych kroków, w tak krótkim czasie... Ale mogłam też złościć się na siebie. Wcześniej mogłam pomyśleć o zabezpieczeniu i nie byłoby teraz problemów i moich licznych wybuchów i lęków. Wyszłam na ogród i usiadłam na ławce. Ogród Castillo zawsze robił na mnie ogromne wrażenie. Wiele pięknych roślin zakwitało na ciepłe miesiące ukazując całą magie tego miejsca. Westchnęłam i starałam się uspokoić. Odliczałam od dziesięciu do zera, ale nadal nie przestawało się we mnie gotować, a szczerze mówiąc nie wiedziałam na co byłam taka wściekła. Wstałam i rozgniewanym krokiem ruszyłam przez ścieżkę kamienną, na której oczywiście się poślizgnęłam i wylądowałam na brzuchu. Leże beznadnie w bezruchu dopóki nie czuję przeszywającego bólu w podbrzuszu i gorącej cieczy spływającej po moich udach. Zchisteryzowana wkładam dłoń pod sukienkę i dotykam wewnej części mojego uda. Spanikowana wyciągam dłoń i widzę na ręce czerwoną jak wino krew. Z mojego gardła wydobywa się krzyk i już po chwili w ogrodzie zjawia się pan domu. Zastaje mnie leżącą na kamieniach i wijącą się z bólu i swojej nieuwadze. Zaczynam mimowolnie szlochać rozmazując przy tym dokładnie wykonany makijaż. Mężczyzna kuca obok mnie, a jego wzrok wbija się w zakrwawione nogi i dłoń. Przerażony podnosi mnie i wyciąga z kieszeni spodni telefon, na którym już drugi raz w ciągu doby wystukuje numer karetki pogotowia. Panicznie powiadomił co się zdarzyło i rozłączył się. Już nie tylko ja byłam cała w krwi, ale on i jego śnieżnobiała koszula również. Mój oddech stał się płytszy, a ja coś sobie uświadamiam. Zabiłam dziecko. Straciłam je.

Ciemność. Panika. Strena karetki- to jedyna rzecz, z której zdawałam sobie sprawę. Wodziłam mętnym spojrzeniem po wszystkich co przykuwało uwagę, ale nadal myślałam o tej malutkiej fasolce, która żyła we mnie. A może nadal żyje? Może tak naprawdę nic jej się nie stało. Karetka, światła i głosy ratowników- to jedyna rzecz, której byłam świadoma. Bezwładnie przenisili mnie do ambulansu, a ja leżałam jak zaklęta.
- Proszę pani!- Usłyszałam głos ratownika- Co mogło spowodować krwotok- Zapytał i podłączył mi kroplówkę.
- Dziecko- Wyszeptałam i dałam upust łzą, które zaczęły spływać po moich poluczkach.
- Pani jest w ciąży?!- W odpowiedzi pokiwałam głową i nieodzywałam się przez resztę drogi. Nawet nie zorientowałam się, kiedy moje powieki opadły, a umysł przeniósł się do świata Morfeusza.

No i rozdział jest, ale dlaczego pod ostatnim tak mało komentarzy? Znudziło się wam? :'/

sobota, 22 sierpnia 2015

Rozdział 22

W nocy dawał się we znaki mój brzuch, który przeokropnie bolał. Zacisnęłam powieki oraz pięści i skuliłam się w jak najmiejszy kłębek. Pragnęłam aby ten cholerny ból minął. Czułam jakby ktoś zadawał mi nieustanne ciosy prosto w żołądek. Nagle poczułam jak ostatni zjedzony posiłek podchodzi mi do gardła. W sekunde zerwałam się z łóżka i pobiegłam do łazienki. Klęcząc przed muszlą toaletową przestałam wymiotować. Zamknęłam klapę i spłukałam. Wolnym, mdlejącym krokiem podeszłam do umywalki i przepłukałam buzie zimną wodą i wytarłam mokrą twarz ręcznikiem. Poczułam suchość w gardle i ruszyłam w stronę drzwi. Kiedy ke otworzyłam zobaczyłam zdezorientowanego Germana, który obudził się i prawdopodobnie nie wiedział co robi w moim łóżku.
- Kochanie co się dzieje? Dlaczego śpisz u mnie, a ja u ciebie- Zapytał skołowany. Stałam przed nim i starałam się zignorować nasilający się ból brzucha. Lekko się zgarbiłam i położyłam ręce na swoje podbrzusze. Wzmacniającego bólu nie dało się "olać". German przyglądał mi się również zaniepokojony. Wydałam z siebie jęk i zjechałam w zdłóż ściany sadowiąc się na podłodze.- Kochanie- Mrunkął i podbiegł kucając obok mnie, delikatnie mnie złapał i podniósł przenosząc na łóżko. Leżałam bezwładnie i wpatrywałam się w niego. - Boli cię coś?- Zapytał masując moją dłoń. Pokiwałam głową i wskazałam wzrokiem na źródło mojego okropnego samopoczucia.German wstał i chwycił do dłoni moją białą komórke. Wystukał trzy liczbowy numer i przyłożył słuchawkę do ucha.
- Moja narzeczona ma straszne bóle brzucha. Nie wiem co jej jest- Jąkał zdenerwowany. On zazwał mnie swoją narzeczoną? Chwile później podał adres i się rozłączył. Znów nastała ciemność.

Leżałam z zamkniętymi oczami, ale nie spałam. Czułam nad sobą męskie głosy.
- Panie doktorze co z nią?- Spytał zatroskany German. Jego głos mogłam rozpoznać na końcu świata. -Nie mogę udzielać informacji bez zgody pacjentki- odparł bezemocjonalnie. Otworzyłam lekko oczy, które spostrzegły sale szpitalną.
-Obudziłaś się- uśmiechnął się mój chłopak. Lekarz wyprosił go z sali, a następnie zwrócił się do mnie.
- Kiedy pani ostatnio miała miesiączke- Zapytał siadając na białym krześle.
- W zeszłym miesiącu- Odpowiedziałam szybko.
- Miała pani mdłości, albo omdlenia?
- Ymmm.... Nie tylko wczoraj obudziłam się z bólem brzucha i wymiotowałam. Następni zadał mi kilka pytań i zakończył przesłuchanie.
- Dobrze. Więc za godzine ma pani wizyte ginekologa- Oznajmił ze znudzonym uśmiechem u opuścił salę mijając w drzwiach mojego szwagra.
- I co skarbie?- Zapytał ściskając palcami moją dłoń i zerkając z troską w moje oczy.
- Ymm... To nic ważnego, niedługo mam jeszcze badanie- Uśmiechnęłam się sztucznie.
- Na pewno- Uniósł kąciki ust i pocałował mnie w skroń. Kolejną godzine German siedział ze mną i dotrzymywał mi towarzystwa.

- No gratuluje pani- Uśmiechnął się do mnie szpitalny ginekolog przeprowadzając badanie USG. - Wygląda na to, że zostanie pani mamą.
- Co?!- Krzyknęłam zdziwiona. Ja mamą, teraz? Nie... To nie możliwe. - Ja nie moge być w ciąży- Wyjąkałam. Spodziewałam się wszystkiego, tylko nie tego. Jednak nie czułam nienawiści do tej malutkiej perełki żyjącej we mnie, wręcz przeciwnie, odrazu ją pokochałam. Jednak bałam się o tym powiedzieć Germanowi, który stał pod salą i zniecierpliwiony czekał na wyniki.
- Moge przekazać informacje pani mężowi?- Zapytał uśmiechnięty doktor.
- Ym..To nie jest mój mąż nie ja sama to zrobie- Zdecydowałam. Po pobraniu krwi mogłam już opuścić gabinet ginekologiczny, jak również szpital.
- I wszystko ok?- Zapytał mój ukochany. Nie chciałam mu na razie mówić o ciąży, zwłaszcza, że okłamałam go, że robiłam dwa testy, które naprawde robiła Viola.
- Ta- Tak- Powiedziałam jak najwiarygodniej potrafiłam - Wracajmy, nie cierpie szpitali- Poimformowałam mężczyzne i ramie w ramie wyszliśmy ze szpitala.

W willi Castillo przywitał nas kuszący zapach łososia, a że byłam naprawdę głodna usiadłam na stołku barowym przy blacie kuchennym i bacznie obserwowałam Olgę. Gosposia krzątała się po kuchni krojąc warzywa i zerkając do piekarnika na ciasto przeznaczone na deser. Kobieta odwróciła się w stronę kuchenki i zaczęła doprawiać rybę, a ja w tym czasie szybki zwinęłam jedną czereśnie z miski i wepchnęłam ją sobie do ust.
- Nie podjadaj przed obiadem- Zwróciła się do mnie gosposia. Ona ma oczy z tyłu głowy.
- Ale ja nic nie robie- Broniłam się i na oczach czarnowłosej ukradłam jeszcze trzy czereśnie.
- One są do ciasta- Machnęła ściereczką i zabrała miskę z owocami do lodówki. Jednak moj głód nie ustąpił, dlatego ukradłam marchewkę i zaczęłam ją chrupać.
- Panie Germanie!!!- Krzyknęła patrząc się na mnie  przymrużonymi oczami, a po chwili do kuchni wkroczył German.
- Pali się czy co?- Zapytał szybko.
- Niech pan się nią zajmie, bo wszystko wyjada i na obiad biec nie zostanie- Skarżyła się gosposia.
- Ja już się nią zaopoiekuje- Uśmiechnął się łobuzersko i przerzucił mnie sobie przez ramię.
- Ale żeby miała siłe dojść do kochni- Zaśmiała się gosposia, a German wyszedł ze mną z pomieszczenia i skierował się do jego sypialni.

I jest rozdział! Troche spóźniony, ale musiałam w ostatnich dniach porobić zakupy do szkoły -.-  A właśnie, wakacje dobiegają końca, a ja nie wierze, że zleciały już dwa miesiące. Ech... Wszystko co dobre szybko się kończy.
No, ale co zrobić?,
Zapraszam do komentowania i podpowiem, że postanowiłam wykorzystać pomysł podany mi w komie pod jednym z rozdziałów.
Jeżeli macie jakies pomysły piszcie śmiało, bo chętnie je wykorzystam :)

piątek, 21 sierpnia 2015

Droga Angeles

Droga Angeles
    Chciałem przeprosić Cię za wszystkie krzywdy, jakie ci wyrządziłem. Wiem, że zapewne bie chcesz mnie widzieć i z wielką odrazą czytasz ten list, ale chciałbym Ci wyznać tutaj wszystkie uczucia jakie do Ciebie żywie.
     Po prostu, kiedy Cię widzę to zamieram w bezruchu, a moje serce łomocze niczym skrzydła motyla. W prawdzie, kiedy nawet o Tobie myśle  nie mogę przestać wyobrażać sobie Ciebie podczas tamtego balu. Wiem, że Cię ignorowałem i zwracałem uwagę na wszystkie kobiety oprócz Ciebie, jednak cały czas bacznie obserwowałem. Twoje blond loki, przepięknie upięte falowały zawsze, ilekroć poruszałaś głową. Twoje pełne, malinowe usta pomalowane czerwoną szminką, aż prosiły abym dotchnął ich swoimi. Chabrowe oczy otoczone złotymi barwami radośnie wpatrywały się w każdego, z kim rozmawiałaś, a rumiana cera była tak bardzo delikatna. Twoje ciało osłaniała długa brzoskwiniowa suknia idealnie komponująca się z całą twoją postacią. Poruszałaś się tak zgrabnie i lekko, jakbyś nic nie ważyła. I muszę przyznać, że jesteś najpiękniejszą istotą stąpającą na tej planecie. Twój charakter zawiera same pozytywne cechy: wrażliwa, opiekuńcza, ambitna, romantyczna, przyjacielska... Po prostu idealna. Od Ciebie mogłaby się uczyć sama królowa. I nie rozumiem czemu karzesz zdrabniać swoje imie, jeżeli jest ono najpiękniejsze na świecie.
Angeled, Angeles, Angeles brzmi jak muzyka dla moich uszu.
Gdy długo Cię nie widzę, czegoś mi braknie, kogoś widzieć rządam. I nadal sobie zadaję pytanie: Czy to jest przyjaźń? Czy to jest kochanie?
Nadal widzę Ciebie spacerującą po ogrodzie na tle zachodzącego słońca. Taka krucha, delikatna istota stąpająca po zielonej, soczystej trawie z bykietem czerwonych róż w dłoniach, która marzy o lepszym jutrze.
Odkąd Cię poznałem, każną kobietę, z którą miałem kontakt porównywałem do Ciebie, czyli mojego ideału. Dzięki Tobie stałem się lepszym człowiekiem i zawsze, kiedy kładę się spać myśle o Tobie i twoich pięknych chabrowych tęczówkach.
  Kiedym dla Ciebie tę wiadomość składał, wiszczy duch mymi ustami nie władał. Pełen zdziwienia sam sie nie spostrzegłem, skąd wziąłem myśli, jak na słowa wbiegłem i zapisałem na końcu wyznanie.
Kocham cie Angeles.

Jednak German nie przewidział jednego. Gdyby szybciek zdobył się na wysłanie listu do ukochanej ona by żyła, nie wypiłaby wtedy tej trucizny. Ale już za późno. Jej nie ma.

Przepraszam za błędy i licze na komentarze pod wszystkimi dzisiejszymi postami z matonu. A teraz lece spac. Dobranoc :*

Rozdział 21

Gwałtownie odwróciłam się do źródła, z którego pochodził głos. Ujrzałam stażystę mojego mężczyzny.
- Will- Uśmiechnęłam się sztucznie, ponieważ nie miałam ochoty na rozmowe z obcym facetem.- Miło cie widzieć- skłamałam.
- Co tu robisz?- Zapytał przysiadając się obok mnie.
- Lubię tu przesiadywać- odpowiwdziałam jak najgrzeczniej mogłam. Miałam ochote uciec od niego i zaszyć się w jakimś spokonym i ciepłym miejscu z książką i muzyką. - Miło było cię spotkać, ale muszę już wracać- Odparłam i podniosłam się.
- To do jutra piękna- Uśmiechnął się uwodzicielsko i mrugnął do mnie. Czym prędzej ruszyłam w strone willi Castillo. Kiedy znalazłam się na terenie posesji weszłam drzwiami kuchennymi i pomogłam gosposi w przygotowaniu obiadu w postaci zapiekanki.

Po posiłku siedziałam u siebie w sypialni. Po czasie przyszedł German.
- Mój skarbie- Przeciągnął i uwięził mnie w swoich ramionach
- Z tobą wszstko dobrze?- Zapytałam chichocząc.
- Jak się nazywa impeza lam?- Zapytał całkowicie ingnorując moje pytanie- Lamparty- Krzyknął i zaśmiał się ze swojego nieśmiesznego żartu.- Skąd informatyk bierze wodę? z e-kranu! Co bierze Putin na odporność? Putinoscorbin!Hahahah- Zaśmiał się ze swoich kolejnych sucharów, a ja podniosłam pytająco brew- Kiedy teściowa jest na sto dwa? Jak jest sto metrów od domu i dwa metry pod ziemią. Dlaczego blondynka stoi przed wanną? Bo nie wie jak do niej wejść- Zarechotał.
-German!- Zgoniłam go pokazując kosmyk moich BLOND włosów, jednak jak poprzednio mnie zignorował.
- Moja honda. Szybsza niż wygląda. Wsiadaj mała. Opróżnijmy moje jądra!- Wykrzyczał, a ja uderzyłam się otwartą dłonią w czoło.
- Porozmawiamy jak wytrzeźwiejesz.- Położyłam go u siebie na łóżku, a sama zamierzałam spać u niego w sypialni. Zanim opuściłam swoją usłyszałam kolejne mamrotanie.
- Julio... Znaczy Angie ojczyzno moja. - Krzyczał, a ja pokręciłam głową i wyszłam- Ty jesteś jak...

Taki troche dziwny rozdział, prawda?
Niedługo kolejna część, ale chyba zamiast rozdziału dam jednorazówke. German się upił?,XD jego suchary naj...

Rozdział 20

Siedziałam na krześle i czwarty raz czytałam ten list. Nie wiedziałam jak mam na to zareagiwać. Miałam zostać właścicielką studia i wszystko spadłoby na moje barki. A jeśli popełniłabym wielki błąd i wszyscy by mnie znienawidzili.
- Może złotowłosa się odezwie- Bueknął jak zawsze "sympatycznie" Geregorio.
- Ja nie... Ja nie moge zostać właścicielką- Tylko tyle mogłam z siebie wydać. Mętnym wzrokiem patrzyłam w grono pedagogiczne, a w głowie skakałam z przerażenia.-
-Angie- Poczułam męską dłoń na ramieniu- Pomożemy ci- Odparł Pablo gładząc mnie po plecach.
- Nie dam rady. Pablo, to ty powinieneś zostać właścicielem.- Rzekałm najnajciszej byłam w stanie.
- To nie była decyzja nikogo innego niż Antonia. Nie zmienisz jej- Powiedział mi przyjaciel czule przytylając.
-Masz racje- Uśmiechnęłam się niepewnie.- Antonio wspomiał, że mam wybrać swojego zastępce. I wybieram ciebie- Zwróciłam się do Pablita.
- Jutro ogłosimy to ucznią- Zgodził się ze mną. Po dzwonku zabrałam dziennik i ruszyłam na lekcje.
-Dobra moi drodzy. Koniec roku lada chwila, a my na przedstawienie nie mamy nic. Więc... Jakieś pomysły?- Wygłosiłam moją krótką "mowę". Jak przewidywałam pierwsza ręka w górze należała do Violetty. Dałam znak gestem głowy, aby mówiła.
- Może dwa światy. Niebo i piekło. Anioły i demony, to wiadomo- przeciwieństwo jak ogień i woda. Ale pewnien anioł i diablica zakochują się w sobie. Muszą się z tym ukrywać i...
- Dzięki Violu- Uśmiechnęłam się do siostrzenicy.- Kto popiera jej pomysł?- Zapytałam i zobaczyłam las rąk- Świetnie.- Ustaliliśmy jeszcze jakie role są do obsadzenia z wyjątkiem głównych. Obiecałam młodzieży, że porozmawiam o tym z pozostałymi nauczycielami i jutro przekaże im wszystko co i jak. Po zakończonych zajęciach udałam się na spacer do parku. Usiadłam na drewnianej ławce ustawionej pod płaczącą wierzbą. Napawałam się ciepłym powietrzem i lekkim wiatrem udeżającym w moje rumiane policzki.
- Witam Angie- Usłyszałam głos za plecami

No i mamy pierwszy z trzer rozdziałów. Licze na komentarze.
Nastepny za 30min-1godz.

Maraton

Obiecane trzy rozdziały już się robią, a raczej zaczną robić :)
Jesteście kochane :* <3
Ja zaczęłam czytać komentarze pod ostatnim rozdziałem, to aż nie mogłam się opanować i śmiałam się na cały dom.
Rozdziały pojawią się dzisiaj w nocy, więc jeśli chcecie możecie czekać, albo czytać rano.
Całusy :***

czwartek, 20 sierpnia 2015

Rozdział 19

-Nie zaszłam- Odpowiedziała szybko pokazując mi oba testy, a ja odetchnęłam z ulgą.
- Zawiodłam się na tobie- Bąknęłam rozczarowana i odeszłam do swojego pokoju w spokoju pomyśleć. Zamknęłam drzwi na klucz i położyłam się na łóżku. Nadal byłam zła na Viole, że zachowała się tak... Tak nieodpowiedzialnie. Przecież, gdyby rzeczywiście zaszła by w ciąże cała jej przyszłość byłaby zrujnowana. Musiałaby zrezygnować ze studia, a jeśli nie ukończy nauki w studio, jest bardzo mała szansa, że zostanie piosenkarką. A German? W ogóle nie wyobrażałam sobie jaka była by jego reakcja. Zabiłby Leona gołymi rękami...
Pogrążona na rozmyślenia zostałam zmorzona przez sen i mimowolnie zasnęłam.
-Angie, Angie- Poczułam szturchanie i aksamitny głos pana domu. -Możesz mi coś wytłumaczyć?
- Yhm- Wymruczałam i leniwie podniosłam się.- Co to jest?- Odparłam zaspana i czekałam, aż mój wzrok się wyostrzy. Zobaczyłam dwa testy, które robiła Violetta.
-Robiłaś testy?- Spytał łagodnym tonem. I co miałam odpowiedzieć? Jeżeli zaprzeczę wsypie  siostrzenice.. Ech...
- Tak- Kiwnęłam głową- Chciałam się upewnić czy nie jestem w ciąży- Uśmiechnęłam się do niego nieśmiało.
- Kocham cię- Wyszeptał i objął mnie ramionami.

Nastęknego dnia obudził mnie dźwięk budzika, który oznaczał, że czas wstać. Mimo, że wieczorem szybko zasnęłam to nie byłam wyspana. Ubrałam błęlitną sukienkę i kremowe buty na grubej szpilce. Włosy rozpuściłam i wykonałam delikatny makijaż. Gotowa zeszłam na śniadanie. W jadalni byli już wszyscy domownicy- wszyscy, z wyjątkiem Germana.
- Sięgnęłam po grzankę i posmarowałam ją dżemem.- Śniadanie zjadłam w kilka minut i po chwili już miałyśmy wychodzić do studia. Przy bramie spotkałyśmy Germana z jakimś mężczyzną.
-Angie, Violu- Zaczął uroczyście inżynier- To jest mój starzysta. Will- Przedstawił nas sobie. Podałam dłoń Will'owi, a on pocałował jej grzbiet kując mnie przy tym swoim kilkudniowym zarostem.
- Miło było poznać, ale się śpieszymy- Oznajmiłam z entuzjastycznym uśmiechem i razem z nastolatką ruszyłyśmy do studia.
- Angie...- Przeciągnęła- Jesteś jeszcze na mnie zła?- Zapytała z miną zbitego pieska i maślanymi oczami. Westchnęłam ciężko. Nie byłam na nią zła, tylko rozczarowana. Myślałam, że jest odpowiedzialna i jeżeliby się zdecydowali na taki krok z Leonem, to mogliby się chociaż zabezpieczyć.
- Nie- Odparłam krórko. - Ale jeśli jeszcze raz zrobisz coś takiego, to będe musiała porozmawiać z ojcem- Zdecydowałam, a dziewczyna popatrzyła na mnie z kruchą.
-Dziękuje ciociu- Wyszeptała i odeszła w strone swoich koleżanek, a ja do pokoju nauczycielskiego, gdzie trwała wojna.
- Gregorio do cholery, przestań!- Krzyknął Pablo.
- To ja powinienem zostać właścicielem! Nie ona!- Warknął nauczyciel tańca bawiąc się kałczukiem.
- O co chodzi!- Przerwałam ich niesympatyczną wymiane zdań, stając pomiędzy nimi.
- Wiesz komu Antonio oddał studio- Zapytał zbulwersowany Gregorio
- No oświeć mnie- Prychnęłam ironicznie. Byłam pewna, że nowym właścicielem zostanie Pablo, a Gregorio jak zwykle był o to wściekły. Jak zawsze uważał, że to jemu należy się miano dyrektora i szefa całej tej instytucji. Jednak, kiedy nauczyciel tańca powiedział kto nim jest wybauszyłam oczy i niedowierzałam.
- Wybrał Ciebie- Warknął i wręczył mi odpakowany już list, który zaczęłam uważnie czytać i analizować każde pochłonięte słowo.

Droga Angeles.
     Długo zastanawiałem się komu przekazać studio.
    Chciałem aby była to osoba sympatyczna, z dobrym podejściem do uczniów, zrównoważona, inteligentna i lubiana przez wszystkich. Doszedłem do wniosku, że jesteś idealna. To z jaką pasją uczysz każdą grupę i z jakim spokojem do uczniów podchodzisz jest zdumiewające. Wiem, że Twoje życie nigdy nie było łatwe i dopiero teraz zaczynasz sobie wszystko układać, wierze, że dasz rade sprawić, aby to miejsce nadal było magiczne i pełne utalentowanej młodzieży.
       Zdaje sobie sprawe, że jest to dla Ciebie spore wyzwanie, ale proszę Cię... Nie zawiedź mnie Angeles.

Antonio
PS. Możesz wybrać osobe na miano wc dyrektora.

Spokojnie Violka nie jest w ciąży... Chciałam tylko utrzymać napięcie :3 Jak myślicie, Angie przyjmnie stanowisko, czy odda je komus innemu?
PS. Jeżeli będzie do godziny 20.00
siedem komentarzy, to w nocy dodam trzy rozdziały :) Taki mały maraton.

Rozdział 18

W południe postanowiliśmy wstać i zrobić coś do jedzenia.
-Może zrobie naleśniki?- Zaproponowałam szukając potrzebnych składników.
- Jeżeli masz ochote skarbie- Cmoknął mnie w skroń i usiadł przy stole.
- Pewnie typowy facet. Siedzi przy stole i czeka na żarcie- Zaśmiałam się i spypałam do miski mąkę i mleko.
- Pff- Prychnął z udawaną złością.
Po usmażeniu nasleśników nałożyłam je na dwa talerze i razem z ukochanym zjadłam śniadanie pijąc do niego kawe zbożową. - Przepyszne- Stwierdził czekoladowooki, kiedy jego porcja zniknęła z talerza.
- Nie potrułam nas. Jest dobrze- Odparłam bez emocji i wstałam pozmywać naczynia. German wyszedł posprzątać do sypialni, a ja odebrałam komórkę, która natarczywie dzwoniła.
- Halo- Dałam znak kiedy wcisnęłam zieloną słuchawkę.
- Angie! Nareszcie odebrałaś! Musisz mi pomóc!- Usłyszałam zapłakany głos siostrzenicy.
- Vilu uspokój się- Zaczęłam- I mów co się stało- Zażądałam zaniepokojona.
- To nie jesr rozmowa na telefon. Kiedy będziecie?- Mówiła śmiertelnie poważnie dziewczyna, biorąc głębokie oddechy.
- Myślę, że za około godzinę.- Westchnęłam patrząc na zegarek wiszący na ścianie.
- Ech... Niech będzie. Ale nie mów nic tacie- Po tych słowach osiemnastolatla zakończyła połączenie, a mnie zaczęło trapić dlaczego płakała. Co mogło ją tak zdenerwować? Może coś z Leonem? Albo pojawił się ktoś nowy?
Wiedziałam, że w tym Violetta jest podobna do Germana. Oni nie mogą byc singlami. U Violi to albo Leon, Tomas, Diego... A u jej ojca Jade, Esmeralda, Priscilla lub ja.
Nalałam sobie wody do szklanki i usiadłam przy stole popijając ciecz i stukając paznokciami pomalowanymi na miętowo w blat mebla.
- Wracajmy- Uśmiechnęłam się do Germana ukrywając zmartwienie.- Stęskiłam się za Violą.
- Jak tylko sobie życzysz królewno- Pocałował mnie w czubek głowy- Znalazłem twój stanik- Wyszeptał mi do ucha i podał mi ubranie, które szukałam od rana. Z rumieńcem na policzkach ubrałam go i niedługo potem wyruszyliśmy do domu. W willi Castillo panowała dziwna cisza. Zero muzyki, zero kłótki Olgi i Ramalla. Było jakoś dziwnie.
- Nikogo nie ma?- Zdziwił sie inżynier sprawdzając kuchnie i gabinet.
- Olga pewnie jest na zakupach, a Ramallo na spotkaniu. Spokojnie misiu- Pogładziłam bruneta po ramieniu i ruszyłam do sypialni siostrzenicy.
Zapukałam cicho do drewnianych drzwi i po melodyjnym "wejdź Angie" znalazłam się w środku. Różowy pokój dziewczyny wyglądał jakby przeszło tam tornado. Ubrania porozrzucane po pomieszczeniu. Na biurku brudne naczynia, a na niepościelomym łóżku siedziała zapłakana blondynka.
- Violu!- Krzyknęłam widząc w jakim dziewczyna jest stanie. Szybo do niej podbiegłam i moco uwięziłam w uścisku. Trwałyśmy tak chwile, a nastolatka dalej szlochała w moje ramie mocząc moją bluzkę łzami i brudząc ją rozmazanym makijażem.- Powiedz co się dzieje- Odsunęłam ją na długość rąk i spojrzałam w ciemne, szklane tęczówki.
- Angie bo ja...- Głos jej się załamał i ponownie wybuchła płaczem wypuszczając przy tym strumień łez. Nie mogłam patrzeć jak ona cierpi. Ponownie chciałam ją przytulić dodając jej w ten sposób otuchy, ale zaprzeczyła. - Teraz spadło na mnie tyle problemów... Ja pokłóciłam się z Leonem i Fran. Zgubiłam pamiętnik i chyba... Chyba moge być w...ciąży
- Co?!- Niemal zadławiłam się własną śliną. - Z kim? Jak? Kiedy? Gdzie?- Zasypałam ją pytaniami.
- Z Leonem. Jak? To chyba wiesz, jak. Była impreza, powiedziałam wam, że ide do Camili, był alkohol i wypiłam za dużo i.. I stało się.
- Robiłaś test?- Spytałam zszokowana tym, czego się dowiedziałam.
- Nie, nie robiłam- Zaszlochałam.
- Pójde ci kupić- Stwierdziłam i skierowałam sie do wyjścia. Zabrałam portfel i ruszyłam w stronę apteki spotykając po drodze Germana.
- Gdzie idziesz?- Zatarasował mi drzwi. Wiem, że powinnam powiedzieć Germanowi czego się dowiedziałam, ale wiem, że wpadłby w szał i bóg wie jak zareagował.
- Yyymm- Zająkałam się- Do apteki- Odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
- Po co?- Nie dawał za wygraną. Przełknęłam nerwowo ślinę i szukałam jakiegoś wyjścia z tej sytuacji.
- Po witaminy i tabletki przeciwbólowe- Uśmiechnęłam się jak najszerzej potrafiłam u wyminęłam go w drzwiach. Szłam jedną z alejek zbliżając się do apteki, w której zniecierpliwiona stałam w kolejce.
- Słucham?- Powiedziała ekspedientka, kiedy nadeszła moja kolej.
- Poprosze dwa testy ciążowe- Odparłam czekając, aż dostane to,
Wpo co przyszłam. Wolałam wziąć dwa, bo przecież nigdy nie wiadomo, czy test nie pokaże błędnego wyniku. Z zakupem szybko ruszyłam do domu. Wślizgnęłam się cicho do środka i pobiegłam do pokoju siostrzenicy nie chcąc spotkać mojego partnera. - Trzymaj- Podałam nastolatce testy. Czekam już kilka minut pod łazienką Violetty i coraz bardziej zniecierpliwiona oczekuje, aż wyjdzie i powie ile kresek.
W końcu się doczekałam i drzwi łazienki otworzyły się.
-I co?- Zapytałam machając spoconymi dłońmi.

No to mamy rozdział!!!
Yey! Mam nadzieje, że pojawi sie tyle komentarzy, co pod wczorajszym postem! Serio, siedze w samochodzie, wchodze na bloga, a tu 6 komentarzy! Jeśli tak będzie, to chyba zrobie maraton.

środa, 19 sierpnia 2015

Heja

Heja wróciłam!
Cała i wypoczęta, razem z nadmorską weną 😀😀😀
Mam tyle pomysłów, że chyba wystarczą mi one do grudnia!!!
Rozdział jutro.
PS. Chcecie żeby nasze Germangie mieli dzieciaczka???

środa, 12 sierpnia 2015

Rozdział 17


I mnie krople wody padające na moje plecy.
-German- Krzyknęłam lekko widząc bruneta stojącego nade mną dumnie.
- Wiem, że mnie kochasz- Uśmiechnął się do mnie jak najuroczej mógł i z zadowoleniem ruszył w strochę fal.
- Co ja z nim mam- Powiedziałam sana do siebie i wstałam z koca, zmierzając w stronę szwagra. Siedzieliśmy razem w przyjemnej wodzie i rozmawialiśmy.
-Dzisiaj na noc cię gdzieś zabieram- Uśmiechnął się tajemniczo- Ale gdzie, to niespodzianka.- Wyszeptał do mojego ucha.
-Nienawidze niespodzianek- Burknęłam pozbawiona emocji.
- Ta ci się spodoba- Uśmiechnął się uwodzicielsko, a ja zapatrzyłam się w kego czekoladowe tęczówki.
Wtem nadciągnęła ogromna fala, która mnie przygniotła
Spanikowałam. Od zawsze bałam się nurkować, a do tego nie byłam przygotowana, więc nie wstrzymałam oddechu. Nie byłam w stanie się racjonalnie zachowywać, dlatego nie próbowałam wstać. Poczułam czyjesz dłonie wyciągające mnie z wody. Będąc już na powierzchi zaczęłam natarczywie kaszleć, przez wodę znajdującą się w płuca.- Wszystko w porządku?- Spytał mój wybawca mocno trzymając mnie za plecy. W ramach odpowiedzi kiwnęłam głową. - Chodźmy już- Zdecydował German i razem wyszliśmy z wody.

Pod wieczór spakowałam torbę na następny dzień i German tak jak obiecał, tak zrobił. Wsiadliśmy do czaenegl BMW i ruszyliśmy w nieznanym mi kierunku. Po kilkunastu mimutach wjechaliśmy do lasu.
- Nie jesteś żadym seryjnym mordercą prawda?- Zachichotałam spoglądając na inżyniera
- Jestem. Zamierzam cię zgwałcić, potem zabić i na końcu utopić w rzece- Powiedział równie rozbawiony co ja. Droga mijała nam w miłej atmosferze. Rozmawialiśmy i śmialiśmy się.
W końcu dojechaliśmy. Ujrzałam dom w głębi lasu. Dom... Raczej wille w białym, eleganckim kolorze. Przed budynkiem ustawione było jacuzi i pełno roślin.
- Wow- Wydałam z siebie i spojrzałam jeszcze raz na całość.
- Zaimponowałem- Spytał i złożył pocałunek na moim karku
- A jak- Odparłam i odwróciłam się w jego stronę. - Cudownie.
- Chodź- Złapał mnie za ręke i poprowadził w stronę domu. W środku także panował elegancki, nowoczesny styl. W salonie czarna skórzana kanapa, dostawiony do niej szklany stolik, a na ścianie ogromny telewizor. W kuchni panowały odcienie szarości z czarnymi skrawkami, ale najbardziej przypadła mi do gustu sypialnia. Na środku pomieszczenia królewskie, królewskie łóżko małżeńskie z baldachimem. Po boku dwie czarne komody, a na wolnej ścianie szklane drzwi prowadzące na ogród rezydencji. - Najbardziej podoba mi się sypialnia- Szepnął mi uwodzicielsko do ucha i pociągnął w stronę łóżka. Rozłożyłam się leniwie na jego środku.- A miejsce dla mnie?- Zapytał z kruchą inżynier.
- Nie ma- Zachichotałam- Od dzisiaj będę na ciebie mówić zuzu- Wybuchłam śmiechem widząc jego krzywą mine.
- Jak tak na mnie mówisz czuje się miej męski- Stwierdził z zabawmym grymasem, a ja nie mogłam przestać się rechotać.
- Zaczynam wątpić w twoją męskość- Zakomunikowałam z uśmiechem.
- Mam ci pokazać jaki jestem męski- Zapytał urażony. Nie śmiałam mu odpowiedzieć. Brunet ruszył w moją stronę i " zawisł" nade mną podpierając się na rękach przybliżył swoje usta do moich, tworząc namiętny pocałunek. Nasze języki tańczyły i ocierały się o siebie, przez co czułam przyjemne dreszcze. German oderwał się od moich ust i "przeżucił się na szyję, pozostawiając na niej wilgotne malinki. Odruchowo sięgnęłam do jego koszuli i zaczęłam walczyć z jej guzikami.  Niedługo potem zostaliśmy w samej bieliźnie.
- German, ja tego jeszcze nigdy nie...- Zaczęłam nieśmiało odpływając w jego czekoladowo orzechowych tęczówkach.
- Postaram się być delikatny i przysięgam ci, że nigdy go nie zapomnisz- Wyszeptał mi do ucha i sięgnął do zapięcia mojego stanika, którego zaraz się bozbył. Początkowo czułam wstyd i zakłopotanie, ale później ono minęło. Czułam usta Germana całujące każdy milimetr moich piersi. Kiedy je wycałował zjechał na brzuch, a następnie na łono. Poczułam dreszcz podniecenia, kiedy ściągnął moją dolną część bielizny. Wydałam z siebie cichy jęk podczas gdy jego język znajdował się na mojej kobiecości. Chwile później mój kręgosłup wygioł się w łuk, a ja zaczęłam ściskać w dłoniach skrawki prześcieradła. Już prawie szczytowałam, ale nie pozwolił mi na to. Ustał nade mną i dopiero teraz zorientowałam się, że nie ma już na sobie bokserek. - Teraz może zaboleć- Wyszeptał i jedym ruchem wszedł we mnie.
Poczułam jakby rozrywający ból, który ogarnia całe moje ciało. Ból był przerażający, jednak po chwili ból zastopiła przyjemność, a moje ciągłe pojękiwanie stało się wypełnione rozkoszą. Wyginałam się na łóżku przewidując fale niewyobrażanej rozkoszy.
Zmęczeni padliśmy na łóżku, wtuleni w siebie zasnęliśmy.

Obudziły mnie promienie słońca padające na moją twarz. Z zamkniętymi jeszcze powiekami uśmiechnęłam się i zamruczałam przewracając się na drugi bok, aby leżeć bliżej ukochanego. Poczułam jego dłonie błądzące na moim ciele.
- Dzień dobry księżniczko- Odparł wpatrując się we mnie jak w obrazek.
- Udowodniłeś- Powiedziałam cicho zataczając kółeczka na jego gołej klacie.
- Ck udowodniłem- Zapytał zaciekawiony.
- To, jaki jesteś męski.

I dodałam
Yeah. Udało się. Nienawidzę pisać TAKICH scenek, ale macie.
Czekam na komy. Z góry przepraszam za błędy

Rozdział 16

Rozdział dedykuje Cor Nelii

Angie nie opuszczała swojej sypialni od wczorajszego wieczora. Moja potrzeba jej bliskości i wsparcia zmusiła mnie do odwiedzenia jej i dowiedzenia się, co się dzieje. Zrobiłem dla ukochanej gorącą wode z cytnyną i poszedłem do jej pokoju. Delikatnie zapukałem, a po cichutnim "proszę" wydobytym z jej ust, które tak bardzo chciałem poczuć na swoich otworzyłem drzwi i wszedłem do środka. Ujrzałem blondynke siedzącą na łóżku z książką.
- Angie skarbie co się z tobą dzieje?- Zapytałem obejmując ją ramieniem. Kobieta wzięła głęboki wdech.
- Co byś zrobił, gdyby ścigali cię mordercy i zabili człowieka na twoich oczach?- Zapytała łamiącym się głosem. Zamurowało mnie. Spodziewałem się wszystkiego, z wyjątkiem tego.Chciałem jej pomóc z całego serca, a nawet zamieniłbym się z nią, ale nie mogłem. Czułem ból bezradności rozrywający mnie od środka. Nie mogłem pogodzić się z tym, że nie potrafiłem jej pomóc. Zdobyłem się na uchylenie ust, ale nie dałem rady wydać żadnego dźwięku. Angeles mętnym wzrok wbiła w ścianę i nie odzywała się słowem.
- Przy mnie jesteś bezpieczna- Powiedziałem zgodnie z prawdą. Dla mnie było rzeczą oczywistą, że gdyby ktoś na nią napadł przyjąłbym wszystkie ciosy. Kochałem ją prawdziwie. Zdawałem sobie sprawdę, że jeżeli miałbym znów się ożenić to tylko z nią.
- Wiem- Odpowiedziała krótko i odwróciła się do mnie wymuszając uśmiech- Kocham cię- Wyszeptała kładąc głowę na moim ramieniu.
Mógłbym tak trwać wiecznie, ale oczywiście ktoś musiał nam przerwać. A dokładnej Olga.
- Panie Germanie, ma pan spotkanie za dziesięć minut.
- Powiedz Ramallo, że nie przyjdę.

Angie
- German idź. Nie chcę, żebyś przeze mnie miał zaległości w pracy.- Odparłam delikatnie.
- Chce spędzić z tobą dzień- Uśmiechnął się i objął mnie w pasie, mocno przysysając się do moich ust.- Jedziemy na plaże?- Zaproponował. Nie miałam najmiejszej ochoty jeździć po plażach, ani w ogóle wychodzić, ale z racji tego, że odwołał dla mnie spotkanie, nie mogłam odmówić.
- Dobrze. Ale wyjdź, muszę się przebrać w strój- Uśmiechnęłam się jak najpromienniej mogłam.
- Oczywiście aniołku- Odparł i zostawił mnie samą. Może to nawet lepiej, że spędzimy z Germanem trochę czasu. Będe zajęta nim i nie bede zaprzątała sobie głowy wczorajszym przeżyciem. Otworzyłam szafe i wyszperałam z niej moje liliowe bikini, które założyłam. Wciągnęłam miętową sukienkę i zaczęłam pakować materiałową torbę. Zapełniłam ją kocem, ręcznikiem, kremem z filtrem i oczywiście butelką wody. Gotowa do wyjścia zebrałam włosy w koński ogon, a na stopy wciągnęłam kremowe rzymianki. Zarzuciłam torbę przez ramię i zeszłam na dół. Siedząc na białej kanapie usłyszałam strzępki rozmowy Ramalla z Germanem.
- Sam powinieneś to zrobić- Odezwał się okularnik.
- Nie (...) zrobić?
- To twoja (...)- Po tym już nic nie usłyszałam. Skierowałam głowę w stronę mężczyzn opuszczających gabinet.
- O Angie idziemy?- Zapytał zmieszany inżynier i złapał mnie za rękę. Wychodząc z domu spojrzał na przyjaciela z wyrzutem i zamknął drzwi.

- O czym rozmawiałeś z Ramallem?- Zapytałam, po kilku minutach ciszy panujących w aucie.
- Słyszałaś?- Nagabnął patrząc na drogę. I teraz pojawiło się pytanie w mojej głowie. Co odpowiedzieć?
Z jednej strony jak odpowiem, że tak, może osądzić mnie o podsłuchiwanie. A jeżeli powiem, że nie- skłamię.  Postanowiłam wybrać bezpieczniejszą wersję, która nie skończy się kłótnią.
- Nie. Po prostu wyszedłeś zdenerwowany- Przebąknęłam starając się brzmieć jak najbardziej spokojnie.
- O niczym ważnym- Zapewnił mnie i położył dłoń na moim udzie. Postanowiłam skończyć ten temat, tak więc odwróciłam głowę w stronę szyby i zaczęłam spoglądać na mijające widoki. Reszta drogi nie minęła nam zbyt rozmowie. Po dojechaniu na miejsce, kupiliśmy bilety i weszliśmy na plaże. Może pięknie prezentowało się na tle błękitnego nieba, na którym widniało słońce. Piasek parzył mnie w stopy, toteż szybko przebierałam nogami, aż w końcu znaleźliśmy idelne miejsce. Rozłożyłam koc, gdzie ukochany zaraz usiadł i przyglądał mi się uważnie.
-No co?- Spytałam speszona.
- Ściągaj tą kiecke, albo ci pomogę- Oznajmił twardo, ale z uśmiechem.
- Chciałbyś- Zaśmiałam się i robiąc mu na złość spoczęłam obok niego, oczywiście nie zdejmując sukienki.
Mężczyzna przewrócił teatralnie oczyma i przybliżył się do mnie. W mgnieniu oka złapał dół mojego ubrania i pociągnął ku górze, zostawiając mnie przy tym w samym stroju.
- Od razu lepiej.- Zakomunikował i położył się plackiem układając dłonie pod głowę.
- Pff- Fuknęłam udając obrażoną, wstałam i powędrowałam w stronę moża. Ten facet musi rozbierać mnie nawet w miejscu publicznym? Tu są dzieci, które, gdyby nie patrzeć naśladują dorosłych. Chłodna woda dotchnęła moich stóp, mącząc je. Przypatrywałam się pływającym głęboko ludzią, którzy rzucają się na fale, świetnie się przy tym bawiąc. Poczułam męskie dłonie oplatające mnie w pasie, a po chwili głos Germana.
- Ty gnoju zostaw moją dziewczynę!- Dopiero teraz zorientowałam się, że obejmuje mnie całkowicie obcy mężczyzna. Odepchnęłam go od siebie i dostrzegłam w nim tego... Tego morderce. Nerwowo przęknęłam ślinę i skierowałam wzrok na zmierzającego w naszą stronę pana Castillo.- Nie waż się jej...- Zaczął zbliżając się do bandyty, a ja w ostatniej chwili odciągnęłam go.
- German spokojnie. - Szepnęłam i wplątałam swoje palce w jego. - German tamten facet to....
- Kto twój kochanek!?- Parschnął zirytowany. Nie wierzyłam, że jest zazdrosny. To było urocze.
- To ten morderca, jeden z nich, którzy zabili człowieka- Poinformowałam ukochanego, na co on złagodniał.- Myślałam, że to ty mnie obejmujesz.
- Wybacz.- Przeprosił i wziął mnie " na barana".
- Co ty robisz?- Zapytałam kurczowo trzymając się jego szyi. Dostałam odpowiedź. Inżynier wszedł do wody i zanurzał się co raz głębiej, aż w końcu ustał na głębokości swoich ramion i odstawił mnie. Chłodna woda zderzyła się z moim nagrzanym od Heliosa ciałem, przez co wydałam z siebie niekontrolowany pisk. Stałam na palcach, a woda sięgała mi do podbródka.
- Chodź maluchu-  wydobył z siebie inżycier widządz, że ledwo co mam tu grunt, a on sobie spokojnie stoi. Wziął mnie na ręcę " na panne młodą" i namiętnie pocałował.
Wzajemne muskanie warg przerwał nam udawany kaszel.

- German przyjacielu!- Zawołał męski głos. Jak na zawołanie skierowaliśmy głowy w jego kierunku. Zobaczyłam szatyna o zielonych oczach. Obok niego stała plastikowa, farbowana blondynka z bladymi niebieskimi soczewkami
-Yey żywa lalka barbie-  Pomyślałam i mimowolnie się uśmiechnęłam. German widocznie niezadowolony z tego, że przerwali nam całowanie posłał mężczyźnie sztuczny uśmiech. Delikatnie wyrwałam się z ramion ukochanego i ustałam obok, trzymając się jego torsu.
- Darry jestem- Uśmiechnął się do mnie kolega Germana i podał mi dłoń.
- Angie- Przedstawiłam się
- German, Angie poznajcie Sheryl, moją narzeczoną- Poinformował nas dumnie i objął Barbie... Zanczy Sheryl w pasie. Posłałam chłopakowi jednoznaczne spojrzenie. Ostatnią naszą randkę zepsuł Louis, a teraz oni? Nie mam zamiaru spędzać dnia z obcym facetem i plastikiem. Brunet najwidocznie zrozumiał mnie bez słów.
- Miło było was zobaczyć, ale chcemy spędzić z Angie trochę czasu.- Uśmiechnął się sztucznie i już mieliśmy odejść,.ale.nas zatrzymali.
- Zadzwonie- Bąknął Darry i zajął się swoją żywą laleczką, natomiast ja z Germanem ruszyliśmy w stronę koca troche się poopalać.

Yeah! Złapałam neta w uwaga....
W restauracji " u piratki". Podoba wam się ten długi rozdział? German rozbiera Angie na plaży. A tak swoją drogą, domyślacie się co knuje z Ramallo? Dogodziłam wam. Jeżeli gdzieś złapie wi-fi to coś napiszę!!!
Proszę o komy 😌😌😌
I nareszcie dedyk dla Cor Neli

sobota, 8 sierpnia 2015

Infoooo

Nad rozdziałami nadal pracuję, ale pojawią się dopiero 19 sierpnia, ponieważ wyjeżdżam z przyjaciółką i jej rodzicami nad morze i podejrzewam, że nie będe tam miała wi-fi.
Ale mam do was prośbę.
Jeśli chcecie dodać jakieś swoje propozycje co do histroi to piszcie w komentarzach, a napewno tym nie pogardzę.
Do zobaczenia <3

Znalezione obrazy dla zapytania angie saramego

środa, 5 sierpnia 2015

Notka

No więc dodaję notkę.
Oststatnio dużo zastanwiałam się nad blogiem w ogóle i pomyślałam czy nie założyć jeszcze jednego. Również wstawiałabym tam rozdziały jakiejś histori ( oczywiście ten blog będzie także funkcjonować)
I mam pomysł na 3 historie, a wy powiedzcie, która naj
1. Dziewczyna wieczorem, kiedy wraca z pracy zostaje porwana, a nastepnie sprzedana mężczyźnie, w którym stopniowo się zakochuje itd.
2. 2015 rok.Dwudziestolatka idzie pracować na dworze królewskim jako służąca zapatrzonej w siebie nażeczonej księcia, z którym wdaje się w romans.
3.  Młoda kobieta pracuje jako dziennikarka i dostaje nowego partnera, z którym ma współpracować. Jednak jej początkowo przyjazne nastawienie do mężczyzny zmienia się na negatywne. Podobno "kto się czubi,  ten się lubi"

No to te trzy propozycje ode mnie. Nie podałam oczywiście szczegółow, oraz nie zdradziłam ważntch scen
Piszcie, które najlepsze

Rozdział 14/15

German
Siedzieliśmy w jednej wannie. Z jednej strony podobało mi się to, chociaż dlatego, że Angie siedziała naga i cała czerwona na twarzy.
- Wyjdź z wanny i się odwróć, ja ja się owinę ręczkiem- Rozkazała twardo.
- Nie krępuj się- Zaśmiałem się i nie ruszyłem się z miejsca.
- Już- Krzyknęła. Uniosłem ręce do góry, na znak, że się poddaje i wykonałem jej polecenie. - No już- Powiedziała po kilkunastu sekundach i kiedy odwóciłem się w jej stronę, ona stała owinięta w biały ręcznik. - A teraz spróbuj otworzyć te drzwi.
- Rządzisz się- Wymamrotałem i szarpnąłem za klamkę. Jednak bez slutku.
- Daj to- Powiedziała i powtórzyła mój ruch.
- Sądzisz, że jak ja nie dałem rady, to ty dasz?- Odparłem ironicznie i usiadłem na toalecie. Angie cofnęła się od drzwi i jak to ona, oczywiście poślizgnęła się na mokrej kafelce i zapewne wylądowałaby na podłodze, gdybym w pore jej nie złapał.
Amgie.
W łazience siedzieliśmy jeszcze piętnaście minut, aż w końcu Germanowi udało się otworzyć drzwi. Kiedy ubrałam się w pidżamę i leżałam w łóżku z książką "pięćdziesiąt twarzy Greya" do mojego pokoju weszła Viola. Nadal byłam trochę zła na to, jak mnie potraktowała.
- Cześć Angie- Powiedziała smutno siadając obok mnie. - Przepraszam, za dużo powiedziałam.
- To prawda- Podsumowałam i przytuliłam dziewczynę, która troche się rozchmirzyła.
-Czytasz Greya?- Zapytała spoglądając na okładkę lektury- Potem będziesz miała zachcianki- Ujęła żartobliwie.
- Violetta.- Zganiłam ją- Już spać!- Wygoniłam ją z pokoju i wróciłam do książki. Resztę wieczoru spędziłam z nosem w książce.
Następnego dnia obudziły mnie promienie słońca wpadające przez zasłony. Leniwie zwlekłam się z łóżka i ruszyłam przygotować się do pracy. Zarzuciłam turkusową sukienkę, do tego białą marynarkę i tego samego koloru koturny.
Wyszykowana pojawiłam się w salonie, gdzie zastałam Louisa z walizką. - Nareszcie się wyprowadza!- pomyślałam, a na moich ustach zawidniał uśmiech. Ruszyłam do kuchni, aby pomóc gosposi w przygotowywaniu śniadania. Pokroiłam pomidory, następnie ogórki i wspólnymi siłami jedzrnie było gotowe dwa razy szybciej.  Po śniadaniu ruszyłam razem z siostrzenicą do studia, gdzie odbywałysię próby do przedstawienia, które miało zakończyć rok szkolny.
Przechadzałam się parkiem. Moje blond loki powiewały na ciepłym wiater. Kochałam taką pogodę. Lekki wiaterek, na tle bezchmurnego nieba, na którym błyszczała wielka gwiazda. Skręciłam, w stronę dwuch starych kamienic. Między nimi była kilkumetrowa szpara, którą człowiek mógł spokojnie przejść na drugą stronę ulicy. Do moich uszu dotarło histeryczne błaganie o pomoc, jednak zaraz gwałtownie ucichło. Instynktownie zajrzałam w małe przejście i to, co tam zobaczyłam odmieniło moją psychikę do końca życia. Pod betonową ścianą leżał skulony mężczyzna, którego otaczało trzech widocznie większych i silniejszych. Jeden z nich trzymał broń skierowaną w stronę poturbowanego biedaka. Chciałam iść, uciekać jak najdalej, ale coś mi na to nie pozwalało. Stałam sparaliżowana i przyglądałam się całej sytuacji.
- Gdzie jest Lena?!- Krzyknął jeden, ten trzymajcy pistolet.
- Nie wiem- Załkał- Nawet gdybym wiedział, nidgy bym wam nie powiedział- Dodał załamany. Nikt przez dłuższą chwile nie odpowiadał, ale w końcu bez jakiego kolwiek zawahania mężczyzna w czarnej, skórzanej kurtce pociągnął za spust pistoletu, a kula trafiła w głowę ofiary. Wydałam z siebie niekontrolowany pisk, a zabujcy zwrócili spojrzenia w moją stronę. Ruszyli w moją stronę, a ja w końcu zdołałam się ruszyć. W oczach zbierały mi się łzy. Z dwuch przyczyn. 1. Zabili człowieka na moich oczach. 2. Ścigają mnie mordercy. Biegłam ile sił w nogach jak najdalej od niebezpiecznej uliczki. Gdzieś, gdzie aż roiło się od ludzi. Słyszałam za sobą ich kroki, ale pomimo pulsującego bulu w nogach, nierównego oddechu i pragnienia, chociaż kropli wody przyśpieszyłam tępa. Nareszcie się udało. Uciekłam.
Znajdowałam się w dużym parku i podeszłam do pierwszej lepszej budki, w której kupiłam sobie butelkę wody. Wypiłam wszystko duszkiem. Podczas spaceru do domu czułam na sobie wzrok ludzi.
Nie dziwię się. Byłam zapłakana, a łzy najprawdopodobniej rozmazały tusz do rzęs. Przeżyłam traumę.
W tym samym czasie...
-Zack, nie możemy tak zostawić tej laski. Ona może pójść na policję- Powiedział do mnie Luke, a ja w odpowiedzi kiwnąłem głową.
- Co zamierzasz zrobić?- Dopytywał się Ash.- Słyszysz?- Rzucił po chwili, przez którą zostawiłem go bez odpowiedzi.
- Myśle!- Krzyknąłem i uderzyłem otwartą dłonią w blat zniszczonego biurka- Trzeba ją namierzyć, znaleźć, a potem....
- Zabić
- Nie- Odparłem gwałtownie- Najpierw muszę ją zobaczyć- Podparłem dłoń na podbródku i dokończyłem wypowiedź.
Angie
Wpadłam do domu jak burza, nadal cała roztrzęsiona. Moim jedynym celem, było przejście niezauważą do mojej sypialni. O dziwo się udało. Odetchnęłam z ulgą kiedy znajdowałam się za drzwiami mojego pokoju, po których zjechałam i opadłam na podłogę. Przyciągnęłam do siebie kolana, gdzie umiejscowiłam podbródek. Oddycham głęboko, lecz niespokojnie. Mimo, że byłam już w bezpiecznym domu, nadal czułam się obserwowana. Lekko przerażona, bezszelestnie wstałam z ziemi i podeszłam do okna, aby je zasłonić. W pokoju panowała cisza, cisza jak z horroru. Podskoczyłam, kiedy usłyszałam pukanie do drzwi.
- Angie, otwórz- Zabrzmiał głos Germana. Nie mogłam pokozać mu się cała zapłakana, bo musiałabym mu powiedzieć o dzisiejszym zajściu. A nie chciałam.
- Chwila- Krzyknęłam starając się zakryć drżący głos. Szybkim ruchem rozmarałam pod oczami korektor i machnęłam rzęsy tuszem. Wyglądałam jakbym nie płakała. Swobodnym ruchem otworzyłam drzwi.
- Co tak długo?- Zapytał kiedy wszedł do środka.
- Musiałam się ubrać- Skłamałam, a on jednoznacznie się do mnie uśmiechnął i objął w pasie. Ciężko westchnęłam. Nie miałam ochoty na romansowanie, nie teraz, kiedy przeszłam coś takiego. Odsunęłam go od siebie i zdjęłam z mojej tali jego dłonie.
- Co jest?- Zapytał zatroskany i usiadł na łóżku- Zrobiłem coś nie tak?
- Nie Germanie. Po prostu...- Zrobiłam pauzę aby wymyśleć jakąś wymówkę- ... Jestem zmęczona. Mam zły dzień- dodałam ze słabym uśmiechem. - Chodź- Odparłam i przyciągnęłam go do siebie mocno opatulając ramionami, tworząc uścisk.
- Coś ci jest. Widzę. - Rzekł twardo
- Głowa mnie trochę boli, zostawisz mnie samą?- Poprosiłam, a on cmoknął mnie w czoło i opuścił pokój.
Dla mnie ten dzień się zakończył.

Zawsze nowy dzień dawał i siłę do dalszego działania, do walki, do dążenia do celu. Ale nie ten, ten dzień był inny. Nie miałam siły ani ochoty na nic, a do tego bolało mnie wszystko. Z wielkim wysiłkiem sięgnęłam po komórkę, żeby zadzwonić do Pabla z prośbą o dzień wolny. Zgodził się. Przewróciłam się z boku na bok, aby znów zapaść w sen. 

Z krainy Morfeusza wyrwało mnie natarczywe pukanie o drzwi. Ledwo przytomnym głosem wymamrotałam niezrozumiałe "proszę", a chwile później ujrzałam moją siostrzenicę.
-Angie, szykuj się. Zaraz wychodzimy- Polgnała mnie. No tak- zapomiałam jej powiedzieć, że mam dzisiaj wolne. Po wytłumaczeniu wszystkiego nastolatka wyszła, a w moją głowę nagle uderzyła fala wspomień z wczorajszego dnia.


Dam, dam,dam
Oto i rozdział 14 połączony z 15. Nie wiem, dlaczego nie ma komentarzy pod rozdziałem 14. Nie widzieliście go? U mnie jest normalnie dodany na głównej...
No, ale cóż. Mam nadzieje, na komentarze i dzisiaj o 20.00 zamieszczę notkę z pewnymi informacjami itp.
Całusy :*

poniedziałek, 3 sierpnia 2015

Rozdział 14

German
Siedzieliśmy w jednej wannie. Z jednej strony podobało mi się to, chociaż dlatego, że Angie siedziała naga i cała czerona na twarzy.
- Wyjdź z wanny i się odwróć, ja ja się owinę ręczkiem- Rozkazała twardo.
- Nie krępuj się- Zaśmiałem się i nie ruszyłem się z miejsca.
- Już- Krzyknęła. Uniosłem ręce do góry, na znak, że się poddaje i wykonałem jej polecenie. - No już- Powiedziała po kilkunastu sekundach i kiedy odwóciłem się w jej stronę, ona stała owinięta w biały ręcznik. - A teraz spróbuj otworzyć te drzwi.
- Rządzisz się- Wymamrotałem i szarpnąłem za klamkę. Jednak bez slutku.
- Daj to- Powiedziała i powtórzyła mój ruch.
- Sądzisz, że jak ja nie dałem rady, to ty dasz?- Odparłem ironicznie i usiadłem na toalecie. Angie cofnęła się od drzwi i jak to ona, oczywiście poślizgnęła się na mokrej kafelce i zapewne wylądowałaby na podłodze, gdybym w pore jej nie złapał.

Amgie.
W łazience siedzieliśmy jeszcze piętnaście minut, aż w końcu Germanowi udało się otworzyć drzwi. Kiedy ubrałam się w pidżamę i leżałam w łóżku z książką "pięćdziesiąt twarzy Greya" do mojego pokoju weszła Viola. Nadal byłam trochę zła na to, jak mnie potraktowała.
- Cześć Angie- Powiedziała smutno siadając obok mnie. - Przepraszam, za dużo powiedziałam.
- To prawda- Podsumowałam i przytuliłam dziewczynę, która troche się rozchmirzyła.
-Czytasz Greya?- Zapytała spoglądając na okładkę lektury- Potem będziesz miała zachcianki- Ujęła żartobliwie.
- Violetta.- Zganiłam ją- Już spać!- Wygoniłam ją z pokoju i wróciłam do książki. Resztę wieczoru spędziłam z nosem w książce.

Następnego dnia obudziły mnie promienie słońca wpadające przez zasłony. Leniwie zwlekłam się z łóżka i ruszyłam przygotować się do pracy. Zarzuciłam turkusową sukienkę, do tego białą marynarkę i tego samego koloru koturny.
Wyszykowana pojawiłam się w salonie, gdzie zastałam Louisa z walizką. - Nareszcie się wyprowadza!- pomyślałam, a na moich ustach zawidniał uśmiech. Ruszyłam do kuchni, aby pomóc gosposi w przygotowywaniu śniadania. Pokroiłam pomidory, następnie ogórki i wspólnymi siłami jedzrnie było gotowe dwa razy szybciej.  Po śniadaniu ruszyłam razem z siostrzenicą do studia, gdzie odbywały się próby do przedstawienia, które miało zakończyć rok szkolny.

Przechadzałam się parkiem. Moje blond loki powiewały na ciepłym wiater. Kochałam taką pogodę. Lekki wiaterek, na tle bezchmurnego nieba, na którym błyszczała wielka gwiazda. Skręciłam, w stronę dwuch starych kamienic. Między nimi była kilkumetrowa szpara, którą człowiek mógł spokojnie przejść na drugą stronę ulicy. Do moich uszu dotarło histeryczne błaganie o pomoc, jednak zaraz gwałtownie ucichło. Instynktownie zajrzałam w małe przejście i to, co tam zobaczyłam odmieniło moją psychikę do końca życia. Pod betonową ścianą leżał skulony mężczyzna, którego otaczało trzech widocznie większych i silniejszych. Jeden z nich trzymał broń skierowaną w stronę poturbowanego biedaka. Chciałam iść, uciekać jak najdalej, ale coś mi na to nie pozwalało. Stałam sparaliżowana i przyglądałam się całej sytuacji.
- Gdzie jest Lena?!- Krzyknął jeden, ten trzymajcy pistolet.
- Nie wiem- Załkał- Nawet gdybym wiedział, nidgy bym wam nie powiedział- Dodał załamany. Nikt przez dłuższą chwile nie odpowiadał, ale w końcu bez jakiego kolwiek zawahania mężczyzna w czarnej, skórzanej kurtce pociągnął za spust pistoletu, a kula trafiła w głowę ofiary. Wydałam z siebie niekontrolowany pisk, a zabujcy zwrócili spojrzenia w moją stronę. Ruszyli w moją stronę, a ja w końcu zdołałam się ruszyć. W oczach zbierały mi się łzy. Z dwuch przyczyn. 1. Zabili człowieka na moich oczach. 2. Ścigają mnie mordercy. Biegłam ile sił w nogach jak najdalej od niebezpiecznej uliczki. Gdzieś, gdzie aż roiło się od ludzi. Słyszałam za sobą ich kroki, ale pomimo pulsującego bulu w nogach, nierównego oddechu i pragnienia, chociaż kropli wody przyśpieszyłam tępa. Nareszcie się udało. Uciekłam.
Znajdowałam się w dużym parku i podeszłam do pierwszej lepszej budki, w której kupiłam sobie butelkę wody. Wypiłam wszystko duszkiem. Podczas spaceru do domu czułam na sobie wzrok ludzi.
Nie dziwię się. Byłam zapłakana, a łzy najprawdopodobniej rozmazały tusz do rzęs. Przeżyłam traumę.

W tym samym czasie...
-Zack, nie możemy tak zostawić tej laski. Ona może pójść na policję- Powiedział do mnie Luke, a ja w odpowiedzi kiwnąłem głową.
- Co zamierzasz zrobić?- Dopytywał się Ash.- Słyszysz?- Rzucił po chwili, przez którą zostawiłem go bez odpowiedzi.
- Myśle!- Krzyknąłem i uderzyłem otwartą dłonią w blat zniszczonego biurka- Trzeba ją namierzyć, znaleźć, a potem....
- Zabić
- Nie- Odparłem gwałtownie- Najpierw muszę ją zobaczyć- Podparłem dłoń na podbródku i dokończyłem wypowiedź.

Dam, dam, dam
Taka kryminalna końcówka.
Podoba się???
Piszcie w komentarzach. Minimum 4 :D.
Do następnego ∆∆∆

Nowy rozdział pid "info"

niedziela, 2 sierpnia 2015

Info

Hejka. Wiem, że mówiłam, że rozdział będzie dzisiaj, ale niespodziewanie nocuje u mnie przyjaciółka i po prostu nie dam rady.
Jutro wieczorkiem nowy na 100%
Buziaki