I założyłam nowe konto, gdzie będę zamieszczać nowe, opowiadanie i...
A zresztą zobaczcie sami : http://germangiemystory.blogspot.com/
Od tej pory funkcjonuje na blogu podanym wyżej
Hejo!!!
Szykuje dla was taką małą niespodziankę, jednak nie wiem jak na nią zareagujecie (nie, nie jest to konkurs)
Jednak dla osoby, która zgadłaby w komentarzu, chociaż 0,001 tego, co chce przygotować dostanie coś razem z tą niespodzianką.
To jak zgadujecie???
Udało mi się!! A co? Już mówie.
Od czasu dodana ostatniego rozdziału w ogóle nie mogłam się zalogować ani ja telefonie, ani na tablecie, ani na lsptopie.... Masakra.
Przepraszam was za nieobecność i zapraszam na kolejny rozdział, który pojawi się pod w piątek.
Obudziłam się sama w sali szpitalnej. Leżałam podłączona do jakiś użądzej i wracałam myślami do tego co się stało. Z moich oczu znowu spłynęły łzy, które wchłonęły się w dekold mojej koszuli. Moją uwage zwróciła czerwona róża i karteczka zgięta na pół z moim imieniem na przedzie. Wzięłam ją do dłoni i rozłożyłam.
Kochana Angeles
Wybacz, że nie ma mnie teraz z Tobą, ale miałem ważną sprawę związaną z Violettą, której nie mogłem opuścić. Lekarz nie chciał mi powiedzieć co z Tobą, dlatego mam nadzieje, że jak do Ciebie przyjadę za kilka godzin powiesz mi co to było. Martwie się.
Kocham Cię.
German.
Gwałtownie nabrałam powietsza, kiedy przeczytałam list od Germana. A więc on nie dowiedział się, że jestem w ciąży, ale mimo wszystko powinnam mu to jak najszybciej wyznać. Do sali wkroczył blondwłosy lekarz z zarostem na twarzy.
- Witam- Przywitał się- mam pani wyniki- Oznajmił krótko przeglądając śnieżnobiałą kartkę. - Pani dziecko... Ono nie przeżyło- Wydusił patrząc na mnie ze współczuciem.
- dziękuje-Czułam, ptałam i ponownie dałam upust słonej wodzie wylewającej się z oczu. - Ile będe musiała tu zostać- Zapytałam mętnie.
- Jeszcze dwa dni- Odpowiedział- Pewnie chce pani zostać sama. - Wyszedł z sali zamykając za sobą drzwi. Czułam się okropnie. Zadaniem kobiety w ciąży jest chronić swpje dziecko jak najlepniej potrafi, a ja zachowałam się jak ostatnia egoistka. Przez moją złość i humory straciłam tą maleńką istotkę, która mogłaby żyć. Którą kochałabym całym sercem, czuwałabym jak dorasta, wspierałabym... A w rzeczywistości zabiłam ją. Już zdałam sobie sprawę, że jestem najgorszym materiałem na matkę. Przez następny czas nie odzywałam się słowem i cały czas płakałam. Ignorowałam także fakt, że byłam głodna jak wilk, dlatego pielęgniarki zmuszone były podłączyć mi kroplówki. Miałam depesję- to było pewne.
Dwie godziny później do sali wparował German i Violetta. Siostrzenica od razu kiedy zobaczyła mnie w takim stanie podbiegła po mnie i uwięziła w swoim uścisku.
- Ciociu co się stało?- Zapytała zatroskana, a fakt, że nazwała mnie "ciocią" jeszcze nardziej mnie rozczulił i ponownie wybuchłam płaczem. Nie chiałam, żeby nastolatka widziała mnie w takim stanie, ale nie dałam rady przestać.
-Violetta zostaw nas samych- Zażądał brunet, a dziewczyna mimo sprzeciwów w końcu zostawiła nas samych.
- Dlaczego płaczesz? Jesteś chora?- Zapytał gładząc mnie po wierzchu dłoni, powodując tym dreszcze. Zaprzeczyłam kręcąc głową na boki i nie przestając płakać. Chciałam coś z siebie wydusić, ale czułam w gardle ogromną gulę, która nie pozwalała mi nic powiedzieć.
- Czy ciąża to choroba?- Zapytałam słabym głosem walcząc ze swoim gardłem.
- Jesteś w ciąży!?- Uśmiechnął się szeroko, a ja ze smutkiem spojrzałam w jego czekoladowe oczy.
- Byłam- Wypowiedziałam te słowa z bólem i poczuciem winy. Nie mogłam myśleć, że zabiłam tylko swoje dziecko, bo ono było także Germana, który jest, był i będzie dobrym ojcem.- Poroniłam- Poczułam ramiona oplatające mnie z miłością i wsparciem.- Zabiłam nasze dziecko- Wyszeptałam
- To nie twoja wina- Pocieszał mnie, ale ja i tak wiedziałam swoje.
- A właśnie że moja!- Krzyknęłam przez łzy jak najgłośniej potrafiłam.- Nie nadaje się na matke, Germanie. Nie potrafie zadbać o siebie, a co dopiero o dziecko- Zwierzyłam mu się szlochając w jego ramię.- Może to ja powinnam urzmeć zamiast Mari? Wedy nikogo bym tak cholernie nie raniła. Nie zabrałabym mojej siostrze męża i córki, nie robiłabym problemów.
- Zabraniam ci tak mówić- Odparł twardo.- Bez ciebie nie byłbym takim człowiekiem jakim jestem teraz. Z tobą jestem szczęśliwszy niż z Marią. I gdyby wróciła nie wiem, którą z was bym wybrał- Dodał składając pocałunki na mojej skroni.
- Nie mów tak- Zachlipałam- Gdyby ona wróciła, ja usunełabym się w kąt.
- Przestań płakać- Poprosił.
- Nie mogę. Zabiłam dziecko.
No moi drodzy, dodaje kolejny rozdział i naprawdę licze na co najmiej trzy komentarze :/
Angie w depresji... Co będzie dalej?
Jeżeli macie pomysły piszcie