sobota, 26 września 2015

Ważna notka

Tak jak mówiłam, jest zmiana. Nie miałam możliwości znowu wejścia tutaj :(
I założyłam nowe konto, gdzie będę zamieszczać nowe, opowiadanie i...
A zresztą zobaczcie sami : http://germangiemystory.blogspot.com/
Od tej pory funkcjonuje na blogu podanym wyżej

wtorek, 22 września 2015

Zgadujecie?

Hejo!!!
Szykuje dla was taką małą niespodziankę, jednak nie wiem jak na nią zareagujecie (nie, nie jest to konkurs)
Jednak dla osoby, która zgadłaby w komentarzu, chociaż 0,001 tego, co chce przygotować dostanie coś razem z tą niespodzianką.
To jak zgadujecie???

sobota, 19 września 2015

Rozdział 25

Nagle do sali weszła moja mama. Odepchnęłam od siebie Germana z taką siłą, że ledwo co utrzymywał się na nogach.
- Mamo?- Zapytałam jakbym nie widziała jej od kilkunastu lat. Byłam zdziwiona jej ponownym, nagłym pojawieniem się w moim życiu i nie ukrywajmy, poraz kolejny przerwała nasz pocałunek.
- Dlaczego byliście tak blisko?- Zapytała zsyłając na bruneta pogardliwe spojrzenie, a po chwlili i mnie zmierzyła ciekawskim wzrokiem.
- German sprawdzał czy mam gorączke- Aż wypiszczałam ze zdenerwowania. Zawsze kłamstwo przychodziło mi z niezwykłym trudem, a po nim dochodziły jeszcze wyrzuty sumienia, dręczące mnie bardzo długi czas, dlatego kiedy byłam dzieckiem rodzice zawsze wiedzieli, kiedy coś kręce.
- A właśnie! Dlaczego leżysz w szpitalu?- Zmieniła temat, a ja wewnątrz siebie skakałam i piszczałam z radości, mimo wszystko starałam się nie pokazywać emocji swoją mimiką.
- Źle się poczułam- Wymyśliłam na poczekaniu. Wolałam nie mówić rodzicielce o ciąży i uniknąć podejrzliwych pytań typu: z kim, który mpesiąc itp. - I zemdlałam, a German mnie znalazł i zadzwonił po karetke- Dodałam, podkolorowując nieco moją historykę.- Ale już jest dobrze- Wysiliłam się na słaby uśmiech, co z moim obecnym stanem było trudne.
- No cóż, ja w takim razie zostanę na kila dni i cię popilnuje, abyś już wuęcej nie wylądowała w szpitalu.- Uśmiechnęła się do mnie potulnie i zajęła taboret, na króry German właśnie zamierzał usiąść. Inżynier za plecami mamy przybrał minę nadonsanego chłopczyła i niczym figlarny uczeń podstawówki, dorobił jej z tyłu głowy "rogi" palcami. Bez rezultatu starałam się nie wybuchnąć śmiechem, bo po chwili rechotałam się chyba na cały szpital, a jeszcze większą radoche przyprawiła mi zdezorientowana mina mojej matki. 
- Co cie tak bawi?- Zapytał gdyby nidgy nic German.
- Ty- Rzuciłam szybko.
Troche czasu spędziłam z mamą i Germanen, a potem do salu przyszedł Pablo.  Po przywitaniu się z nami mężczyzna włączył się do rozmowy.
- Piękna byłaby z was para- Mruknęła rudowłosa kobieta do dyrektora studia. - A wasze dzieci jeszcze piękniejsze- Uśmiechnęła się, a ja dostrzegłam w oczach Germana chęć mordu Pabla. Natomiast moje policzki przybrały różową barwę.
- Zmieńmy temat- Zarządałam, a obaj mężczyźni chętnie na to przytaknęli. Rozmawialiśmy o studio, o Violetcie i o wielu inych mniej krępujących dla mnie rzeczach. Jednak w końcu wybiła ta godzina, w której lekarz wyprosił wszyskich i wytłumaczył, że następnego dnia mogą po mnie przyjechać. Leżałam tak długo, że po chwili zasnęłam.  Cieszyłam się, że Pablo nie wygadał przed moją matką, że jestestem z Germanem, bo zapewne skończyłoby się to szałem.
Następnego dnia po rutynowych badaniach mogłam wstać z łóżka i zapakować swoje rzeczy.
Siedząc na moim szpitalnym, już zaścielonym łóżku czekałam na przyjazd mojego ukochanego zraz z mamą.  W końcu się doczekałam. German niosąc moją torbę wyszedł ze szpitala, a ja podążałam za nim. Przykro mi było, że nie mogliśmy pokazywać przy niej swoich uczyć. Chciałam, aby dzisiaj na przywitanie mnie pocałował i czule przytulił, ale przez obecność rudowłosej niestety nie było to możliwe. Siedziałam w samochodzie na tylnym siedzeniu i wgapiałam się tępo w mijające mnie widoki. 
Po wejściu do domu od razu skierowałam się do sypialni Germana i pokazałam mu wzrokiem, aby poszedł ze mną. 
-Musimy porozmawiać z moją mamą- Oznajmiłam kiedy zamknęliśmy się w sypialni.
-O czym?- Zapytał i przytulił mnie. 
-O nas Germanie. Mam dosyć udawania, że nic między nami nie ma- Wydusiłam- Nie mogę cię przy niej ani przytulić, ani pocałować, ani nic.
- Jeżeli tak chcesz.- Uśmiechnął się do mnie i złączył razem nasze usta. Lekko uchylilam swoje wargi, aby dać mu dostęp do wepchnięcia swojego języka. Jego dłonie obejmowały moją twarz a ja swoje umiejscowiłam na jego umięśnionych ramionach. Przerwało nam ciche, udawane kaszlnięcie.
Odwróciłam głowę w strone dźwięku i zauważyłam moją mamę. No to już nie ma odwrotu-pomyślałam
-Możecie mi to wytłumaczyć?!- Krzyknęła sfrustrowana


Heja!
Rozdział miał być wczoraj, ale znowu nie mogłam wejść w funkcje pisania posta -.-
Masakra jakaś
Włączałam, wyłączałam komputer- i nic
loguje się i wylogowuje- też nic
Jeżeli takie akcje z moim kontem będą się zdarzały założę chyba nowe 

środa, 16 września 2015

Udało się!

Udało mi się!! A co? Już mówie.
Od czasu dodana ostatniego rozdziału w ogóle nie mogłam się zalogować ani ja telefonie, ani na tablecie, ani na lsptopie.... Masakra.
Przepraszam was za nieobecność i zapraszam na kolejny rozdział, który pojawi się pod w piątek.

poniedziałek, 31 sierpnia 2015

Rozdział 24

Smutek to uczucie, jak gdyby się tonęło, jak gdyby grzebano cię w ziemi. Każdy oddech dusi. Nie ma niczego, czego można by się przytrzymać, niczego w co można by się wbić pazurami. Nie ma wyjścia, trzeba odpuścić.
German do końca dnia ze mną siedział i próbował pocieszyć, ale ja nie odzywałam się. Nie byłam w stanie mówić, a jedyną myślą, która mnie męczyła, to tylko myśl o tej bezbronnej fasolce. Inżynier jednak pokazał swoją miłość do mnie, bo mimo, że w ogóle nic nie mówiłam on siedział ze mną cały dzień i trzymał mnie za ręke, dopóki do sali nie wkroczyła pielęgniarka i wyprosiła bruneta.
- Ma pani szczęście, że ma takiego mężczyznę- Uśmiechnęła się do mnie otwierając w pomieszczeniu okno.- Widać, że jest pani jego światem- Dodała, kiedy dłuższá chwile się nie odpowiadałam.
- Tak, jest kochany- Wydusiłam cicho, kiedy kobieta chciała wyjść.
- Widziałam jak pani dzisiaj róże zostawił- Odparła, a ja lekko się uśmiechnęłam- I proszę się nie załamywać. Będzie dobrze, a teraz dobranoc. Musi pani odpocząć- Posłała mi szeroki uśmiech i wyszła.
Długi czas leżałam w łóżku i wgapiałam się w sufit, który był widocznie bardziej interesujący od snu. Myślałam nad słowami pielęgniarki i o wspierającym mnie w trudnych sprawach Germanie. Przecież to było również jego dziecko i on też cierpiał przez tą wiadomość.
Zasnęłam z postanowieniem, że również będę dla niego wsparciem.
Obudziła mnie pielęgniarka, by zrobić mi zastrzyk i pobrać krew. Kiedy kobieta wbijała mi igły zamykałam mocno oczy i starałam się myśleć o czymś przyjemnym. Kiedy było już po wszystkim poroznawiałyśmy chwilę, a pogaduchy przerwał nam German wchodzący do sali z bukietem białych róż.
- Dzień dobry kochanie- Szepnął i pocałował mnie w skroń i położył kwiaty na stoliku.
- Ide do innych pacjentów- Odezwała się lekarka i wyszła.
- Jak się dziś czujesz mała?- Zapytał. Widać, że brakuje mu, tak samo jak mi naszej bliskości. Pragnęliśmy się wzajemnie przytulić i pocałować.
- Fizycznie w miare. Psychicznie gorzej- Odparłam i zacisnęłam palce na jego dłoni. Mimo, że byłam słaba starałam się dać mu oparcie, a nie być przygnębionym ciężarem.- A ty?
- Jakoś żyję- Uśmiechnął się do mnie słabo. German cały dzień siedział obok mnie i rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Szczerze mówiąc rozmowa z nim poprawiła mi trochę humor do tego stopnia, że kilka razy zdołał mnie rozbawić. Kiedy zaczął zbliżać swoją twarz do mojej do sali wbiegł/a

Z góry przepraszam, że taki krótki, ale jestem MEGA zmęczona dzisiejszym dniem i stresuje się rozpoczęciem roku :/
Liczę na ok. 4 komentarze i do następnego
Jak myślicie kto odwiedzi Angie?

Info

Rozdział dodam wieczorkiem,a od jutra będą dodawane raz w tygodniu, ale postaram się, żeby były dłuższe. Gimnazjum to nie bajka, więc będę musiała się skupić na nauce, a oprócz niej mam zajęcia teatralne, tańce i gre na gitarze.
Jednak wena mi dopisuje i rozdziały w głowie ułożone mam :D
A teraz lece ostatni raz w tym roku na plażę!


czwartek, 27 sierpnia 2015

Rozdział 24

Obudziłam się sama w sali szpitalnej. Leżałam podłączona do jakiś użądzej i wracałam myślami do tego co się stało. Z moich oczu znowu spłynęły łzy, które wchłonęły się w dekold mojej koszuli. Moją uwage zwróciła czerwona róża i karteczka zgięta na pół z moim imieniem na przedzie. Wzięłam ją do dłoni i rozłożyłam.

Kochana Angeles
Wybacz, że nie ma mnie teraz z Tobą, ale miałem ważną sprawę związaną z Violettą, której nie mogłem opuścić. Lekarz nie chciał mi powiedzieć co z Tobą, dlatego mam nadzieje, że jak do Ciebie przyjadę za kilka godzin powiesz mi co to było. Martwie się.

Kocham Cię.
German.

Gwałtownie nabrałam powietsza, kiedy przeczytałam list od Germana. A więc on nie dowiedział się, że jestem w ciąży, ale mimo wszystko powinnam mu to jak najszybciej wyznać. Do sali wkroczył blondwłosy lekarz z zarostem na twarzy.
- Witam- Przywitał się- mam pani wyniki- Oznajmił krótko przeglądając śnieżnobiałą kartkę. - Pani dziecko... Ono nie przeżyło- Wydusił patrząc na mnie ze współczuciem.
- dziękuje-Czułam, ptałam i ponownie dałam upust słonej wodzie wylewającej się z oczu. - Ile będe musiała tu zostać- Zapytałam mętnie.
- Jeszcze dwa dni- Odpowiedział- Pewnie chce pani zostać sama. - Wyszedł z sali zamykając za sobą drzwi. Czułam się okropnie. Zadaniem kobiety w ciąży jest chronić swpje dziecko jak najlepniej potrafi, a ja zachowałam się jak ostatnia egoistka. Przez moją złość i humory straciłam tą maleńką istotkę, która mogłaby żyć. Którą kochałabym całym sercem, czuwałabym jak dorasta, wspierałabym... A w rzeczywistości zabiłam ją. Już zdałam sobie sprawę, że jestem najgorszym materiałem na matkę. Przez następny czas nie odzywałam się słowem i cały czas płakałam. Ignorowałam także fakt, że byłam głodna jak wilk, dlatego pielęgniarki zmuszone były podłączyć mi kroplówki. Miałam depesję- to było pewne.
Dwie godziny później do sali wparował German i Violetta. Siostrzenica od razu kiedy zobaczyła mnie w takim stanie podbiegła po mnie i uwięziła w swoim uścisku.
- Ciociu co się stało?- Zapytała zatroskana, a fakt, że nazwała mnie "ciocią" jeszcze nardziej mnie rozczulił i ponownie wybuchłam płaczem. Nie chiałam, żeby nastolatka widziała mnie w takim stanie, ale nie dałam rady przestać.
-Violetta zostaw nas samych- Zażądał brunet, a dziewczyna mimo sprzeciwów w końcu zostawiła nas samych.
- Dlaczego płaczesz? Jesteś chora?- Zapytał gładząc mnie po wierzchu dłoni, powodując tym dreszcze. Zaprzeczyłam kręcąc głową na boki i nie przestając płakać. Chciałam coś z siebie wydusić, ale czułam w gardle ogromną gulę, która nie pozwalała mi nic powiedzieć.
- Czy ciąża to choroba?- Zapytałam słabym głosem walcząc ze swoim gardłem.
- Jesteś w ciąży!?- Uśmiechnął się szeroko, a ja ze smutkiem spojrzałam w jego czekoladowe oczy.
- Byłam- Wypowiedziałam te słowa z bólem i poczuciem winy. Nie mogłam myśleć, że zabiłam tylko swoje dziecko, bo ono było także Germana, który jest, był i będzie dobrym ojcem.- Poroniłam- Poczułam ramiona oplatające mnie z miłością i wsparciem.- Zabiłam nasze dziecko- Wyszeptałam
- To nie twoja wina- Pocieszał mnie, ale ja i tak wiedziałam swoje.
- A właśnie że moja!- Krzyknęłam przez łzy jak najgłośniej potrafiłam.- Nie nadaje się na matke, Germanie. Nie potrafie zadbać o siebie, a co dopiero o dziecko- Zwierzyłam mu się szlochając w jego ramię.- Może to ja powinnam urzmeć zamiast Mari? Wedy nikogo bym tak cholernie nie raniła. Nie zabrałabym mojej siostrze męża i córki, nie robiłabym problemów.
- Zabraniam ci tak mówić- Odparł twardo.- Bez ciebie nie byłbym takim człowiekiem jakim jestem teraz. Z tobą jestem szczęśliwszy niż z Marią. I gdyby wróciła nie wiem, którą z was bym wybrał- Dodał składając pocałunki na mojej skroni.
- Nie mów tak- Zachlipałam- Gdyby ona wróciła, ja usunełabym się w kąt.
- Przestań płakać- Poprosił.
- Nie mogę. Zabiłam dziecko.

No moi drodzy, dodaje kolejny rozdział i naprawdę licze na co najmiej trzy komentarze :/
Angie w depresji... Co będzie dalej?
Jeżeli macie pomysły piszcie